Witajcie.
Bardzo dawno mnie tu nie było i to miejsce trochę umarło. Moja nieobecność tutaj jest wynikiem przede wszystkim kilku konkretnych zmian w moim życiu i moich prób dostosowania się do nich. W każdym razie, jako że udało mi się w końcu usiąść na spokojnie do kompa, to postanowiłam wreszcie napisać recenzję, którą Wam dziś przedstawiam. Nie chcę się zarzekać, że teraz to już równo co tydzień będzie recenzja, ale obiecuję, że postaram się Wam coś wrzucać częściej niż raz na 4 miesiące. Dzisiaj natomiast zapraszam na recenzję drugiej wydanej w Polsce powieści autorki kontrowersyjnej „Akuszerki”. :)
Tytuł: Ćma.
Tytuł oryginału: Yöperhonen.
Autor: Katja Kettu.
Tłumaczenie: Bożena Kojro.
Seria/cykl: -.
Data wydania: 15 marca 2017.
Wydawnictwo: Świat Książki.
Liczba stron: 400.
Bardzo dawno mnie tu nie było i to miejsce trochę umarło. Moja nieobecność tutaj jest wynikiem przede wszystkim kilku konkretnych zmian w moim życiu i moich prób dostosowania się do nich. W każdym razie, jako że udało mi się w końcu usiąść na spokojnie do kompa, to postanowiłam wreszcie napisać recenzję, którą Wam dziś przedstawiam. Nie chcę się zarzekać, że teraz to już równo co tydzień będzie recenzja, ale obiecuję, że postaram się Wam coś wrzucać częściej niż raz na 4 miesiące. Dzisiaj natomiast zapraszam na recenzję drugiej wydanej w Polsce powieści autorki kontrowersyjnej „Akuszerki”. :)
Tytuł: Ćma.
Tytuł oryginału: Yöperhonen.
Autor: Katja Kettu.
Tłumaczenie: Bożena Kojro.
Seria/cykl: -.
Data wydania: 15 marca 2017.
Wydawnictwo: Świat Książki.
Liczba stron: 400.
Katja Kettu
to współczesna, wielokrotnie nagradzana, fińska pisarka. Jest autorką powieści,
felietonistką i reżyserką filmów animowanych. Jej dzieła przesycone są
elementami tradycyjnego, czerpiącego z przyrody fińskiego mistycyzmu i
bogactwem fińskich dialektów. Kettu umiejętnie snuje niezwykłe wątki,
wykorzystując oryginalny, poetycki język. W swoim rodzinnym kraju wydała osiem
książek, w Polsce, jak dotąd ukazały się jej dwie powieści: „Akuszerka” i
„Ćma”.
Tak się
składa, że parę lat temu zdarzyło mi się w małym studyjnym kinie obejrzeć
rosyjski film „Niebiańskie żony łąkowych Maryjczyków”, a wcześniej w ramach
wprowadzenia „Milczące dusze”. Oba te filmy z „Ćmą” Katji Kettu łączy tematyka.
„Niebiańskie żony…” to kilkanaście etiud obrazujących różne aspekty życia w
społeczności maryjskiej – ich wierzenia, mistycyzm głównie. Film był świetny i
niesamowicie mnie oczarował. Może natomiast wyjaśnię najpierw kim są Maryjczycy
i gdzie żyją?
„Maryjczycy
(nazywani niegdyś Czeremisami) – lud liczący ok. 600 tys. osób, zamieszkujący
republikę Mari El (Federacja Rosyjska) oraz w rozproszeniu na terytorium całego
byłego ZSRR. Od XVIII wieku wyznają prawosławie, część wyznaje islam, w
ostatnich latach obserwuje się odrodzenie wierzeń pogańskich. Mówią językiem maryjskim,
mocno zróżnicowanym dialektycznie, należącym do rodziny uralskiej. Znajdują się
pod silnym wpływem kulturowym Rosjan oraz Tatarów.” via Wikipedia. Od siebie
tylko dodam, że Maryjczycy są ludem wołżańsko-fińskim (jest to grupa ludów
wspólnego pochodzenia, posługująca się językami wołżańsko-fińskiej grupy
ugrofińskiej gałęzi uralskiej rodziny języków).
„Ćmę”
połknęłam (choć w kontekście tej powieści jest to co najmniej dwuznaczne
sformułowanie) w pewnym odstępie czasu po „Akuszerce”. Ponieważ, według wielu
kontrowersyjna, „Akuszerka” bardzo mnie sponiewierała emocjonalnie, uznałam że
od prozy Kettu muszę odpocząć, a ponadto, że trudno będzie przebić wrażenie
jakie na mnie zrobiła. Jednak się myliłam – „Ćma” jest moim zdaniem lepsza i
mam nadzieję, że kolejne książki Kettu w końcu się w Polsce pojawią.
Fabuła
„Ćmy” biegnie dwutorowo. Jeden wątek zaczyna się w 1937 roku, kiedy zaledwie
piętnastoletnia Irga Malinen, córka Białego Generała, wdaje się w romans z
Rosjaninem, a konkretnie z radzieckim agitatorem. Romans krótkotrwały, a do
tego skutkujący ciążą. Jest to, delikatnie mówiąc, problematyczna sytuacja,
ponieważ pomiędzy Finlandią a Rosją nie ma w owym czasie przyjacielskich
stosunków. Irga staje się obiektem żartów i potępienia kamratów i sługusów jej
ojca. W czasie wymierzania jej „kary” za cudzołóstwo z Ruskim, jeden z nich
przypadkowo uszkadza jej język lodem. Irga na kilkanaście (jak się potem
okazuje) lat traci mowę i to skłania ją do szukania szczęścia za zieloną
granicą. Ucieka do swojego ukochanego, jednak okazuje się, że młodziutka córka
strażnika granicznego była mu potrzebna tylko w celu wyciągnięcia paru
informacji. Bardzo szybko po przybyciu do ZSRR Irga „przypadkowo” trafia do
aresztu, a tam nie mogąc mówić, zmuszona torturami do podpisania pewnych
dokumentów, jako więzień polityczny trafia do łagru w Workucie. Nie
udałoby się jej przeżyć nawet podróży w to miejsce, gdyby nie Elna -
sympatyczna dziewczyna z Maryjskiej Republiki Ludowej, która podaje jej pomocną
dłoń.
Ta sama
maryjska kobieta w 2015 roku mieszka w rodzinnej wsi, wiele lat po wyzwoleniu z
łagrów. Do tej właśnie wsi przybywa Henrik Malinen, fiński zoolog, który szuka
śladów po matce, która zmarła w łagrze. Wie, że miała na imię Irga, zna jej
fińską rodzinę, ale nie wie dlaczego zginęła. Zanim jednak ktokolwiek udzieli
mu odpowiedzi, sam zginie – przedtem zdąży wysłać list do córki, Verny. Verna,
fińska dziennikarka przyjeżdża na ziemie Maryjczyków i przeżywa niesamowity
szok kulturowy, będzie też musiała odkryć sekret ojca, babki i tajemniczej,
małomównej staruszki.
W „Ćmie”
pojawia się również jeden z bohaterów „Akuszerki”, można więc uznać, że obie te
fabuły się ciut przeplatają. W sowieckim łagrze nie ma pozornie aż takiej
patologii jak hitlerowskim obozie koncentracyjnym – ludzie są naprawdę
potrzebni do pracy, więc niekoniecznie się ich zabija, po odsiedzeniu „kary”
często pozostają w pobliżu obozu i nadal uczestniczą w jego życiu. Irga i Elna
pracują w obozowym lazarecie, są więc prawdziwymi szczęściarami (większość
mieszkańców łagru w Workucie pracowała w nieludzkich warunkach w kopalni) –
mimo to, choć mniej tu może wyeksponowanego fizycznego okrucieństwa i strachu
niż w tradycyjnej literaturze obozowej, życie Irgi determinuje jedna chęć:
powrotu do rodzimej Finlandii. Pytanie, na ile sobie pozwoli, by osiągnąć swój
cel.
Drugi plan
powieści; czyli współczesne ziemie Maryjczyków, gdzie ciągle mówi się
tradycyjnym, fińsko-rosyjskim dialektem, a niekiedy czci dawnych bogów;
pokazuje nam całe bogactwo ich, kompletnie nieznanej u nas, kultury. Tradycyjne
stroje noszone na co dzień (wełniane czerwone legginsy we wzory – niejedna
Maryjka zdziwiłaby się, że na dalekim zachodzie ten strój jest… modny), święte
gaje, lęk przed Keremetem, będącym w sumie odpowiednikiem szatana, składanie
ofiar ze zwierząt i zaklinanie rzeczywistości – ta odległa społeczność,
zagubiona gdzieś w tajdze ma nam wiele do zaoferowania. Nic jednak dziwnego, że
przybyła z Finlandii Verna trochę się w niej gubi. Do tego, wszystko wskazuje
na fakt, że nad losami bohaterów zawisło fatum. Tylko czy to zemsta Keremeta
czy logiczne następstwo poczynań Irgi w łagrze?
Władza to
zdecydowanie główny motyw w tej książce. Mamy tu w świetny sposób przedstawione
konstruowanie władzy oraz mechanizmy, które powodują, że ktoś jest osobą uległą
wobec osób nadrzędnych – wątek ten najmocniej uderzający jest w rzeczywistości
łagru. Ten aspekt jednak nie dotyczy tylko radzieckich gułagów, ale również
współczesnej Rosji. Sama opisana sytuacja jest literacką fikcją, ale sposoby
rządzenia są jak najbardziej autentyczne.
„Ćmę” można
czytać jednym tchem. Nie jest również tak brutalna językowo jak „Akuszerka”,
choć nie da się jej także nazwać uładzoną. To ciekawa historia o władzy,
kłamstwie, tęsknocie za domem i silnych kobietach (oraz jednym silnym
mężczyźnie). O dawnych zwyczajach i nowoczesności, która wkracza w życie
tradycyjnych społeczeństw. Oraz o prostej i znanej wszystkim prawdzie, którą
często ignorujemy – że nie ma winy bez kary, a tajemnica doskonała nie
istnieje. Potrafi wypłynąć z wodą po sześćdziesięciu latach, a woda ta drży od
śmiechu demona.
Moja ocena: 9/10.
Dobrze Cię widzieć z powrotem :). A książka brzmi interesująco, aczkolwiek pamiętam, że po Twojej recenzji "Akuszerka" zainteresowała mnie o wiele bardziej, choć i "Ćma", głównie ze względu na społeczność Maryjczyków oraz opisywanie władzy, wydaje się warta poznania :).
OdpowiedzUsuńBrzmi niezwykle interesująco, ale też niezwykle ciężko i dosyć przygnębiająco. Zresztą jak może być inaczej, skoro porusza tematykę łagrów i władzy.
OdpowiedzUsuńCieszę się z Twojego powrotu, czekam z niecierpliwością na kolejne świetne recenzje, a także trzymam kciuki za to, by wszystko Ci się w życiu prywatnym dobrze ułożyło!
Pozdrawiam,
Ania