Witajcie. 🙂
Dziś przychodzę do Was z recenzją autobiografii bardzo fascynującej osobowości. Kobiety, która z samego procesu powstawania sztuki stworzyła sztukę. Przy okazji bardzo inspirującej osoby. Ale nie przedłużajmy! Zapraszam do lektury.
Tytuł: Pokonać mur. Wspomnienia.
Tytuł oryginału: Walk Through Walls: A Memoir.
Autor: Marina Abramović.
Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska, Anna Bernaczyk.
Seria/cykl: Biografie i powieści biograficzne.
Data wydania: 24 kwietnia 2018.
Wydawnictwo: Rebis.
Liczba stron: 432.
Dziś przychodzę do Was z recenzją autobiografii bardzo fascynującej osobowości. Kobiety, która z samego procesu powstawania sztuki stworzyła sztukę. Przy okazji bardzo inspirującej osoby. Ale nie przedłużajmy! Zapraszam do lektury.
Tytuł: Pokonać mur. Wspomnienia.
Tytuł oryginału: Walk Through Walls: A Memoir.
Autor: Marina Abramović.
Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska, Anna Bernaczyk.
Seria/cykl: Biografie i powieści biograficzne.
Data wydania: 24 kwietnia 2018.
Wydawnictwo: Rebis.
Liczba stron: 432.
Marina Abramović to serbska artystka
performance, pisarka oraz reżyserka i producentka filmowa. Jej prace
eksplorują body art, sztukę wytrzymałości i sztukę
feministyczną, relacje pomiędzy performerem a publicznością,
granice wytrzymałości ciała oraz możliwości umysłu ludzkiego.
Jest aktywna artystycznie od ponad 40 lat i sama określa się mianem
„babci performance'u”. Jest pionierką nowego pojęcia tożsamości
poprzez angażowanie obserwatorów jej perfomance'ów w występy oraz
skupianiu się na „konfrontacji z bólem, krwią i fizycznymi
ograniczeniami ciała”.
Marina, z pochodzenia Serbka, dorastała
w komunistycznej Jugosławii. Obydwoje jej rodzice podczas wojny byli
partyzantami, po wojnie w państwie Tity byli tzw. „czerwoną
burżuazją”, bohaterami narodowymi i ogólnie dość wysoko
postawionymi ludźmi w hierarchii komunistycznego ustroju. Do 6 roku
życia Marina mieszkała u babci, niezwykle religijnej, prawosławnej
kobiety. Potem zamieszkała z rodzicami – z oschłą matką, która
miała obsesję na punkcie kontroli, a która biła ją
niemiłosiernie za najmniejsze przewinienie i zamykała za karę w
szafie; i z ojcem, który w domu bywał rzadko, był przyjacielem
Tity i niesamowitym kobieciarzem, więc mimo że opiekował się
swoją córką, dawał jej miłość i poczucie bezpieczeństwa, to
jednak było tego za mało. Dlatego Marina zapamiętała swoje
dzieciństwo jako niekończące się pasmo awantur domowych i udręki.
W domu rodzinnym Mariny, ze względu na
wysoki status jej rodziców, nie brakowało środków na tzw.
kulturalne rozrywki – bilety do teatru, obrazy, płyty z muzyką,
wystawy, ale rzadko kiedy fundusze były przeznaczane na buty i
ubrania. Młoda Marina o sztuce wiedziała wszystko, natomiast o
życiu, miłości czy w ogóle seksie kompletnie nic. Jej matka
totalnie kontrolowała ją do dwudziestego czwartego roku życia –
i to do tego stopnia, że mieszkała w domu rodzinnym pomimo tego, że
miała męża. Tak naprawdę tylko sztuka była dla dziewczyny
wyzwoleniem od terroru matki i od małego wiedziała, że chce się
nią zajmować przez całe swoje życie. Dlatego dorosłe życie
Mariny stało się niekończącym przekraczaniem więzienia, w którym
zamknięto jej młodość. Jako absolwentka Akademii Sztuk Pięknych
w Belgradzie zaczynała od malarstwa, ale bardzo szybko zrozumiała,
że ważniejszy dla niej jest sam proces powstawania sztuki aniżeli
ostateczny efekt tego procesu. Od tego punktu do pojęcia, że tylko
sztuka performance'u to gwarantuje, był tylko mały krok.
Dla niewtajemniczonych - „performance
(z ang. przedstawienie, wykonanie) – sytuacja artystyczna, której
przedmiotem i podmiotem jest obecność artysty w określonym
kontekście czasu, przestrzeni i własnych ograniczeń. Artysta
występujący przed publicznością jest zarówno twórcą, jak i
materią sztuki. Elementem performance'u może być właściwie każdy
przedmiot, pojęcie, obiekt lub temat wskazany czy zasugerowany przez
artystę w trakcie wystąpienia, a nawet ciało artysty. Performance
uważany jest za sztukę żywą rozumianą dwojako: z jednej strony
jako osobisty, personalny pokaz artysty przed publicznością i
bezpośredni z nią kontakt, z drugiej – jako sprzeciw wobec tego,
co rozumie się poprzez sztukę konwencjonalną (przedstawiającą,
materialną). (…) Performance dąży do zaskoczenia i poruszenia
publiczności. Bywa przez to przedstawieniem kontrowersyjnym, ale nie
stanowi to jego głównego założenia.” via Wikipedia.
I właśnie to wszystko –
doświadczenia z domu rodzinnego, sytuacja na Bałkanach oraz
zachłyśnięcie się performancem już na starcie zaowocowały
wyjątkowymi działaniami artystki. W 1973 roku miał miejsce jej
pierwszy duży pokaz pod tytułem „Rytm 10”, a opierał się na
starej, rosyjskiej, pijackiej zabawie. Abramović, zaopatrzona w
dwanaście ostrych noży, bardzo szybko dźgała przestrzeń pomiędzy
rozsuniętymi palcami lewej dłoni, kalecząc się przy tym
bezlitośnie. W oryginale, po każdym skaleczeniu należało wypić
kieliszek wódki. Marina, zamiast tego, po każdym skaleczeniu
zmieniała nóż i zaczynała zabawę od nowa wykorzystując przy tym
magnetofony, na których rejestrowała całe przedsięwzięcie.
Publika oszalała z zachwytu, a artystka doznała uczuć, których
będzie szukać już zawsze.
Następnie przyszedł moment, w którym
ciało artystki stało się podstawowym medium i równocześnie
tematem performance'u. Bardzo często je okaleczała – przykładem
takiego występu był „Rytm 0”, podczas którego stojąc biernie,
naga pośród widzów sugerowała, że leżące na stoliku
niebezpieczne przedmioty są do ich dyspozycji i że mogą z nią
oraz tymi narzędziami zrobić, co tylko zechcą. Jak się okazało,
sprowokowała tym niesamowicie agresywne zachowania wobec siebie. Na
szczęście performance przerwano zanim Marinie zdążono wyrządzić
poważną krzywdę, a sama później wspominała, że miała
świadomość iż od gwałtu i śmierci dzieliło ją wtedy niewiele.
Działania Mariny Abramović bardzo
dużo mówią o niej samej i jej konstrukcji psychicznej, ale jeszcze
więcej o widzach, których prowokuje swoimi działaniami do
przekraczania w pewien sposób także własnych barier.
Generalnie lektura autobiografii Mariny
może być szokująca, ponieważ autorka i równocześnie bohaterka
tej opowieści, jest brutalnie szczera, zwłaszcza, że robiła w
życiu wiele rzeczy, które były kontrowersyjne, były przesuwaniem
jej własnych granic wytrzymałości (zarówno fizycznej, jak i
psychicznej), no i nie oszukujmy się, większość z nas by takich
rzeczy nie wymyśliła i nie zrobiła. Literacko, nie jest to książka
najwyższych lotów, stylistycznie jest co najwyżej poprawna. Ale
sama postać Abramović jest niesamowicie fascynująca i intrygująca.
Dlatego jest to lektura, którą pochłania się jednym tchem. I
którą mogę szczerze polecić.
Moja ocena: solidne 7/10.
Widzę, że biografie ostatnio Cię wciągnęły! :) Patrzyłam na tę książkę i byłam ciekawa jej recenzji, nie to, że chciałabym ją przeczytać - nie tym razem, ale byłam zainteresowana jakiej jest jakości, więc dziękuję Ci za tę recenzję. Na żadnym innym blogu nie widziałam opinii o tej pozycji, więc niesiesz unikatowe treści! ;)
OdpowiedzUsuńTak, mam ostatnio fazę na zapoznawanie się z biografiami osób, które mnie inspirują bądź interesują, także recenzji tej formy możesz się spodziewać więcej. ;) Oczywiście nie jednym ciągiem. ;)
UsuńDziękuję za dobre słowo, też właśnie niespecjalnie widziałam w blogosferze recenzje tej pozycji, a szkoda, bo jest ciekawa. :)
Bardzo ciekawie opisujesz i jednocześnie zachęcasz. Pomimo tego, że rzadko czytam biografie, na tę bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lady. :) Marina to naprawdę fascynująca postać, która pomimo specyficznej formy tworzenia ma też przy okazji poczucie humoru, więc jej opowieść, mimo że momentami szokuje, naprawdę jest przyjemna w czytaniu, bo nie ma w niej nadęcia. :)
UsuńPrzyznaję, że o Marinie Abramović nie słyszałem, ale gościłem niedawno w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK na wystawie "Ranny, który może chodzić" i tam również pojawił się motyw okaleczonych ciał (tyle, że zastosowano jedynie makijaż imitujący rany) - to ciekawe, że nasza człowiecza skorupa jest tak wdzięcznym nośnikiem, po który chętnie sięgają artyści.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę kobietę i jej sztukę! Muszę przeczytać...
OdpowiedzUsuń