Witajcie po (znowu dość długiej) przerwie.
Wczesna wiosna to dla mnie zawsze idealna pora na czytanie prozy Murakamiego. Jest to ten moment w roku, kiedy najbardziej do mnie przemawia jego styl. Kojarzy mi się zawsze ze słonecznym albo szarawym wczesnowiosennym dniem, ale z takim jeszcze mroźnym powiewem wiatru. A także z krystalicznie czystym dźwiękiem fortepianu. Może to wynikać z okoliczności, w jakich po raz pierwszy zapoznawałam się z twórczością tego pisarza. Czy Wy też macie jakieś konkretne okoliczności okołopogodowe i okołopororoczne podczas których najbardziej Wam pasują powroty do dzieł Waszych ulubionych autorów? Dajcie znać w komentarzach w razie czego. 🙂 A ja zapraszam do recenzji i równocześnie przepraszam za pewną chaotyczność - jest to spowodowane tym, że o prozie Murakamiego bardzo trudno mi się pisze, bo bardzo mocno ją odczuwam.
Tytuł: Norwegian Wood.
Tytuł oryginału: ノルウェーの森 (Noruwei-no mori).
Autor: Haruki Murakami.
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott, Dorota Marczewska.
Seria/cykl: -.
Data wydania: 3 lutego 2006.
Wydawnictwo: Muza.
Liczba stron: 472.
Wczesna wiosna to dla mnie zawsze idealna pora na czytanie prozy Murakamiego. Jest to ten moment w roku, kiedy najbardziej do mnie przemawia jego styl. Kojarzy mi się zawsze ze słonecznym albo szarawym wczesnowiosennym dniem, ale z takim jeszcze mroźnym powiewem wiatru. A także z krystalicznie czystym dźwiękiem fortepianu. Może to wynikać z okoliczności, w jakich po raz pierwszy zapoznawałam się z twórczością tego pisarza. Czy Wy też macie jakieś konkretne okoliczności okołopogodowe i okołopororoczne podczas których najbardziej Wam pasują powroty do dzieł Waszych ulubionych autorów? Dajcie znać w komentarzach w razie czego. 🙂 A ja zapraszam do recenzji i równocześnie przepraszam za pewną chaotyczność - jest to spowodowane tym, że o prozie Murakamiego bardzo trudno mi się pisze, bo bardzo mocno ją odczuwam.
Tytuł: Norwegian Wood.
Tytuł oryginału: ノルウェーの森 (Noruwei-no mori).
Autor: Haruki Murakami.
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott, Dorota Marczewska.
Seria/cykl: -.
Data wydania: 3 lutego 2006.
Wydawnictwo: Muza.
Liczba stron: 472.
Haruki Murakami (japońska forma to
Murakami Haruki – w Japonii najpierw podaje się nazwisko a później
imię) to aktualnie najbardziej znany i popularny pisarz japoński,
do tego tłumacz literatury amerykańskiej (przełożył z
angielskiego utwory takich autorów jak m.in. Francis Scott
Fitzgerald, Raymond Carver, John Irving, Truman Capote) i eseista.
Urodził się w 1949 roku w Kioto, lecz dorastał w Kobe. Studiował
na Wydziale Literatury tokijskiego Uniwersytetu Waseda teatrologię,
w tym pisanie scenariuszy i tam poznał swoją żonę Yoko. Po
studiach prowadził własny klub jazzowy „Peter Cat” w dzielnicy
Kokubunji w Tokio, do czego często nawiązuje w swoich książkach.
Jest także biegaczem, uczestnikiem maratonów i entuzjastą
triatlonu, chociaż biegać zaczął dopiero w 33 roku życia (czyli
3 lata po wydaniu pierwszej książki) – w 1996 roku udało mu się
przebiec ultramaraton (100 km trasy dookoła jeziora Saroma na
Hokkaido).
Okres studiów Murakamiego przypadł
na lata 1968-1975, czyli czas kiedy to fala gwałtownych protestów i
strajków studenckich ogarnęła większość uczelni w Japonii, a do
największych doszło na Uniwersytecie Tokijskim – w 1968 roku
studenci rozpoczęli okupację kampusów, wznosili barykady na
korytarzach i w aulach, odwołano zajęcia; ponieważ spór narastał
18 stycznia 1969 roku policja przypuściła szturm i wiele osób
ucierpiało, gdyż studenci postanowili się bronić przy pomocy
kamieni i koktajli Mołotowa. Dlaczego o tym w ogóle wspominam?
Pomimo tego, że strajki studenckie nie dotyczyły aż w takim
stopniu Uniwerytetu Waseda, który jest szkołą prywatną, to jednak
tamte wydarzenia mocno zapadły w pamięć Murakamiemu i bardzo
często do nich nawiązuje w swojej twórczości.
„Norwegian Wood” to piąta powieść
w dorobku Murakamiego, pierwotnie wydana 1987 roku. Jest to jedna z
jego nielicznych powieści realistycznych. A przynajmniej bardziej
realistycznych niż większość jego twórczości. 😉
Akcja powieści umiejscowiona jest
głównie w Tokio pod koniec lat 60. XX wieku, których symbolem jest
tytułowa piosenka The Beatles, czyli „Norwegian Wood”. Głównym
bohaterem tej powieści jest spokojny i dojrzały student Tōru
Watanabe – jest to typowy dla twórczości Murakamiego bohater. W
sumie „everyman”, bardzo stabilny emocjonalnie, przeciętny, choć
wyalienowany ze społeczeństwa, stara się być samowystarczalny i
niezależny od innych ludzi. Tōru
poznajemy w momencie, kiedy zaczyna studiować na kierunku dramatu,
zamieszkuje w prywatnym akademiku w Tokio, po czym pewnego dnia
natyka się niespodziewanie na osobę, która jest dla niego pewną
reminiscencją z jego bolesnej przeszłości – mianowicie Naoko.
Połączy ich uczucie i w efekcie romans, jednak nie jest on wcale
taki prosty, ponieważ to, co wcześniej łączyło tych dwoje to
były chłopak Naoko, a równocześnie najlepszy przyjaciel Tōru,
czyli Kizuki. Na skutek ciężkich przeżyć zarówno w dzieciństwie
jak i w wieku nastoletnim wrażliwa Naoko jakiś czas po nawiązaniu
relacji z Tōru
ląduje w specyficznym górskim sanatorium dla podreperowania swojego
zdrowia psychicznego. Watanabe nie jest w stanie jej pomóc, może
tylko obdarzać ją swoim uczuciem podczas rzadkich odwiedzin w tym
ośrodku. Z drugiej strony w jego życiu pojawia się nieoczekiwanie
Midori, dziewczyna o zupełnie innej, dynamicznej osobowości.
Okazuje się, że Tōru
kocha obie dziewczyny, każdą w trochę inny sposób, ale potrafi –
spotykając się z obydwiema – być wobec obu uczciwy.
Trzeba
przyznać, że główny bohater jak na swój młody wiek jest
zaskakująco stabilny emocjonalnie i rozsądny na tle otaczających
go rówieśników i pędzącego życia. Wydarzenia powiązane z
Kizukim i Naoko sprawiają mu olbrzymi ból, ale znosi to z podziwu
godnym męstwem. „Norwegian Wood” to z pozoru banalna historia o
dojrzewaniu, jest jednakowoż pochwałą normalności, tradycyjnych
wartości i akceptującej odmienność wrażliwości. Jest to dość
prosta opowieść o życiu. W pierwszej chwili oczekujemy fabularnego
rozwoju i zwrotów akcji, później okazuje się, że takowych nie
ma, ale opowiadana historia intryguje nas i wciąga, aż znienacka
czujemy olbrzymie poruszenie i potrzebę wysłuchania tej historii do
samego końca.
Oczywiście
narracja u Murakamiego kreuje cały nastrój – autor nie
interpretuje ani nie ocenia przedstawianych wydarzeń, zostawia to
czytelnikowi. Haruki tworzy specyficzny rodzaj neutralnego
obserwatora – Tōru
Watanabe, główny bohater i równocześnie narrator, przedstawia się
odbiorcy jako bierny, cichy powiernik, adresat zwierzeń i wspomnień,
z którym odbiorca poznaje kolejne składowe historii i obserwuje jak
postaci starają się odpowiedzieć na życiowe pytania i uporać się
z egzystencjalno-filozoficznymi problemami. Taki sposób narracji
pozwala czytelnikowi na jego własne interpretacje oraz
współtworzenie portretów psychologicznych.
„Norwegian
Wood” nie jest tylko banalną historią o dojrzewaniu i pierwszych
miłościach, Jest przede wszystkim o nieszczęśliwej miłości –
rozdartej i niespełnionej, ale również o stracie bliskich, o
samotności, bezradności i, co najważniejsze, wszechobecnej śmierci
i próbach oswojenia się z nią. Jest to powieść mądra, smutna,
spokojna, naturalistyczna, nostalgiczna, urzekająca i magiczna. Do
tego napisana w charakterystycznym dla Murakamiego poetyckim, ale
również dość oszczędnym stylu. Kiedy pierwszy raz ją czytałam
ugodziła mnie prosto w serce i tak już utkwiła.
Muszę
również przyznać, że jest to jedna z najbardziej przystępnych
powieści Murakamiego – dlatego polecam ją zazwyczaj osobom, które
dopiero chcą się zapoznać z twórczością tego pisarza.
Moja
ocena: 10/10.
Muszę koniecznie przeczytać. Dawno temu czytałam coś tego autora i zrobił na mnie dobre wrażenie
OdpowiedzUsuńPolecam, jeśli nie przeszkadza Ci pewna nierealność w pozornie realnym świecie. :)
UsuńHm..., mnie ta książka może nie ugodziła prosto w serce, ale pozostawiła całkiem miłe wrażenia. A co do Tōru Watanabe to taki typowy dla Murakamiego bohater - rodzaj naczynia, do którego zlewane są cudze historie :)
OdpowiedzUsuń