Witajcie.
Miesiąc mnie tu nie było. Cóż... okazało się, że grudzień to miesiąc bardzo intensywny, zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. A teraz korzystając z okazji, którą przyniosło zwolnienie lekarskie (nie ma jak Święta z gorączką i atakami kaszlu), postanowiłam do Was wrócić w końcu z nową recenzją. Dzisiaj zapraszam do świata długouchych, kicających futerkowców i z tego miejsca pozdrawiam moją przyjaciółkę Anię, dlatego że w sumie zmusiła mnie do przeczytania tej magicznej opowieści. ;)
Tytuł: Wodnikowe Wzgórze.
Tytuł oryginału: Watership Down.
Autor: Richard Adams.
Tłumaczenie: Krystyna Szerer.
Seria/cykl: Wodnikowe Wzgórze.
Data wydania: 13 października 2016.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie.
Liczba stron: 528.
Miesiąc mnie tu nie było. Cóż... okazało się, że grudzień to miesiąc bardzo intensywny, zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. A teraz korzystając z okazji, którą przyniosło zwolnienie lekarskie (nie ma jak Święta z gorączką i atakami kaszlu), postanowiłam do Was wrócić w końcu z nową recenzją. Dzisiaj zapraszam do świata długouchych, kicających futerkowców i z tego miejsca pozdrawiam moją przyjaciółkę Anię, dlatego że w sumie zmusiła mnie do przeczytania tej magicznej opowieści. ;)
Źródło: wydawnictwoliterackie.pl |
Tytuł oryginału: Watership Down.
Autor: Richard Adams.
Tłumaczenie: Krystyna Szerer.
Seria/cykl: Wodnikowe Wzgórze.
Data wydania: 13 października 2016.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie.
Liczba stron: 528.
Richard Adams to brytyjski pisarz
znany przede wszystkim jako autor „Wodnikowego Wzgórza” i
„Szardika”. Był absolwentem wydziału historii Uniwersytetu
Oksfordzkiego. Podczas II wojny światowej służył w oddziałach
spadochronowych. Później poświęcił się karierze w administracji
państwowej. W 1972 roku opublikował swoją pierwszą powieść –
„Wodnikowe Wzgórze”. Są to spisane historie, które kiedyś
opowiadał swoim córkom. Książka w niedługim czasie stała się
bardzo popularna. Przetłumaczona na 18 języków, została wydana w
11 milionach egzemplarzy.
Nad królikarnię w Sandleford
nadciąga zagłada. W miejscu, w którym znajdują się nory i
zielone pastwiska zaplanowano budowę osiedla mieszkaniowego. Drobny
królik o imieniu Piątek ma niesamowitą intuicję – często, gdy
ma się wydarzyć coś złego, przeczuwa to. Przewidział już
powódź, czasem odgaduje, gdzie są założone wnyki. Tym razem nos
też go nie zawodzi, więc wraz ze swym starszym bratem Leszczynkiem
odwiedza przywódcę królikarni – Wielkiego Królika i i ostrzega
przed nadciągającym zagrożeniem. Ten jednak nie wierzy małemu,
nic nie znaczącemu królikowi i nie zarządza ewakuacji z wygodnych
nor. Tylko bracia – Piątek i Leszczynek wraz z małą grupką
kłapouchów, wyruszają na poszukiwanie nowego, bezpiecznego domu.
Po drodze przeżywają wspaniałe i niebezpieczne przygody, nawiązują
nowe przyjaźnie i odkrywają nieznany świat.
Richard Adams wspaniale wykreował
świat królików, w którym przemieszał cechy tych zwierząt z
ludzkimi. Większość króliczych bohaterów tej książki jest
impulsywna i strachliwa, ale są też wśród nich króliki
zrównoważone, zachowujące chłodny rozsądek, odważne, potrafiące
stawić czoła niebezpieczeństwom dzięki swojej pomysłowości.
Zdarzają się również króliki szalone i terroryzujące innych.
Tak samo, jak wśród ludzi. Generalnie w królikarni panuje ścisła
hierarchia społeczna – wokół przywódcy (Wielkiego Królika) i
jego żony mieszkają członkowie Ausli, czyli grupa silnych i
sprytnych królików, coś na kształt straży przybocznej. Auslą
może być oddział wojowników zwiadowców, rabusiów ogrodowych
dostarczających wodzowi smakołyków, ale też gawędziarz, prorok
lub królik z intuicją. Króliki przeciętne, niepochodzące z
arystokracji, małe i słabsze żyją na skraju królikarni i
nazywane są skrajniakami – radzą sobie jak mogą, są pomiatane
przez Ausli i jedzą tylko trawę. W zimowe noce i letnie wieczory
króliki opowiadają sobie legendy o tym, jak Frys stworzył świat,
jak bohater ludowy El-ahrera wyprowadzał w pole wszystkich swoich
przeciwników, a także o przerażającym Czarnym Króliku z Inle.
Poza tym, że mają własną, rozbudowaną mitologię, a nawet tworzą
wiersze, to również mają własny język – leporydzki i różni
się on na przykład od języka żywopłotów, jakim mówią między
innymi myszy. Wszystko to przypomina społeczności ludzkie, choć
autorowi udało się zachować króliczy charakter (swoją drogą
naprawdę dobrze przygotował się także z biologii królików)
swoich bohaterów – mają swoiste podejście na przykład do
kwestii samiczek i rozmnażania się.
Autor operował również pięknym,
niezwykle sugestywnym i plastycznym językiem. Jego opisy wędrówki
królików są tak wyraziste, że w trakcie czytania od razu miałam
je przed oczami.
W „Wodnikowym Wzgórzu” króliki
są jak ludzie: buntują się, walczą, zdradzają, są nieczułe,
bezwzględne, ale też budują domy, pragną dobra ogółu, szukają
dla siebie miejsca. Świat jest dla nich bardzo niebezpieczny,
bezwzględny i żeby przetrwać muszą liczyć na instynkt i stadne
działania. I jeszcze jedno – tak jak w każdym społeczeństwie,
tak w królikarni, ważne są opowieści, z których płynie nauka,
tworzy się historia stada i rodu.
„Wodnikowe Wzgórze” w pierwszej
chwili, ze względu na jej głównych bohaterów może być brana za
powieść dla dzieci, ale to nie do końca tak. Jest to dzieło
ponadczasowe, uniwersalne, zachwycające w swojej koncepcji i
sposobie jej realizacji przez Adamsa. Każdy powinien przeczytać tę
książkę i przekonać się, że królicza epopeja, pod płaszczykiem
baśni skrywa przesłanie o woli przetrwania, odwadze, braterstwie,
przyjaźni i pokonywaniu trudności życiowych.
Do tego muszę wspomnieć o
przepięknym wydaniu Wydawnictwa Literackiego wzbogaconym o wspaniałe
ilustracje autorstwa takiego rysownika jak Aldo Galli. W rewelacyjny
sposób oddają nastrój „Wodnikowego Wzgórza”.
Moja ocena: 9/10.
Znalazłam tę książkę w tym roku na innych blogach (jak i wiele innych, przeglądanie blogów i bycie częścią blogosfery jest bardzo przydatne w wyszukiwaniu nowych książek :D) i od tamtej pory chcę przeczytać. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że warto. No i to wydanie! Ech :)
OdpowiedzUsuńWarto jak najbardziej - nie zwlekaj. :) Niby się człowiek aż tak niesamowicie nie wczuwa, ale "Wodnikowe Wzgórze" nie chce potem wyjść z głowy. ;) Wydanie jest przepiękne. :)
UsuńPrzepiękna książka, polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. ;)
UsuńBrzmi rewelacyjnie, będę musiał się końcu przeczytać :). Biedna jesteś, to straszny ten miesiąc miałaś, a ja myślałem, że to mój był zły! Ale mam nadzieję, że już teraz będzie lepiej i odbijesz sobie te wszystkie nieprawidłowości losu w styczniu :).
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj, bo to wspaniała książka jest. :)
UsuńPrzykro mi czytać, że miałeś zły miesiąc - mam nadzieję, że to przejściowe i w styczniu będzie dobrze. :*
Akurat w styczniu nie, bo będzie sesja i poprawka kolokwium, ale potem już od lutego chyba tak :).
UsuńJa tam wręcz uważam, że to książka NIE dla dzieci ;) pamiętam, że znalazłam to wydanie (znając już powieść) w Empiku na półce dla wieku 7-11 lat, czy jakoś tak. Padłam ;) A nowe wydanie - obłędne! Kolejny przypadek, gdzie zastanawiam się, czy nie powinnam wymienić tego, które już mam... ;) Cieszę się, że Ci się podobało! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze 11-latkowi dałabym do przeczytania tę książkę pewnie, ale 7-latkowi jednak nie. Mimo wszystko w baśniach (a "Wodnikowe Wzgórze" to jednak baśń) są też fragmenty straszne i mają one swój cel oraz morał. ;)
UsuńMasz rację, to nowe wydanie jest wspaniałe - Wydawnictwo Literackie naprawdę się postarało. :)
Jestem sama zdziwiona tym, jak bardzo mi się podobało. :)
Świetna recenzja. Mnie również książka urzekła od chwili, kiedy zobaczyłem okładkę. Może chciałabyś zapoznać się z moją recenzją? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://czytaniejestspoko.blogspot.com/2019/02/to-nie-ksiazka-o-krolikach-wodnikowe.html