Przejdź do głównej zawartości

Joanna Kuciel-Frydryszak „Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie”.

Witajcie. 🙂
Wracam do Was w ten niezwykle mroźny dzień z propozycją bardzo ciekawej biografii polskiej wybitnej osobowości, obecnie dość mocno zapomnianej. Zapraszam do lektury.

x

Tytuł: Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie.
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak.
Seria/cykl: -.
Data wydania: 27 września 2017.
Wydawnictwo: Marginesy.
Liczba stron: 464.


Joanna Kuciel-Frydryszak jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim oraz dziennikarką, a także autorką biografii „Słonimski. Heretyk na ambonie”, oraz „Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie”. Najnowszą jej książką jest reportaż „Służące do wszystkiego”. Prowadzi również zajęcia z dziennikarstwa w Dolnośląskiej Szkole Wyższej.

„Iłła” to biografia niezwykłej postaci, wybitnej osobowości, która dziś jest już troszkę zapomniana. Kazimiera „Iłła” Iłłakowiczówna była polską poetką, prozaiczką, tłumaczką i dramaturgiem. Jednak sama o wiele bardziej ceniła swoją pracę urzędniczą w okresie dwudziestolecia międzywojennego, najpierw w MSZ-cie, później jako sekretarz Józefa Piłsudskiego. Urodzona w 1892 roku, była nieślubną córką Barbary Iłłakowiczówny i Klemensa Zana (syna Tomasza Zana „Promienistego”, bliskiego przyjaciela Adama Mickiewicza). Fakt bycia nieślubnym dzieckiem, o czym dowiedziała się dopiero jako nastolatka, położył się wielkim cieniem na jej psychice i życiu. Została wcześnie osierocona (ojca Klemensa, który był adwokatem zastrzeliła carska Ochrana w pociągu w okolicach Wilna, a matka cierpiąca niedostatek zmarła jakiś czas później na suchoty) i wychowywała się u krewnych, na terenie Litwy i Inflant (czyli obecnej Łotwy). W pewnym momencie dzieciństwa Iłłę przygarnęła Zofia Buyno z Zyberk-Platerów, która stała się dla niej przybraną matką. Kazimiera była kobietą świetnie wykształconą, studiowała w Oksfordzie i na Uniwersytecie Jagiellońskim (brała wtedy także udział w strajku studenckim). Ponadto podczas I wojny światowej służyła jako sanitariuszka w armii rosyjskiej na froncie wschodnim, co prawie przypłaciła życiem. Była jedną z najwybitniejszych postaci życia literackiego Warszawy w dwudziestoleciu międzywojennym. Posiadała wyrazistą osobowość, żywą inteligencję, siłę woli, elegancję, ale również pewną kapryśność i nieprzewidywalność w kontaktach z ludźmi, co sprawiało, że była osobą fascynującą towarzysko, chociaż równocześnie trudną. W młodości fascynował ją ruch feministyczny, zawsze jednak, głęboko wierząca, czuła silną więź z duchowością chrześcijańską. Miała wielu przyjaciół wśród znanych artystów, między innymi byli to Witkacy, Julian Tuwim, Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec. Po II wojnie światowej, którą spędziła przymusowo w Rumunii, wróciła do kraju z nadzieją, że będzie nadal mogła pracować w MSZ – niestety, nowa komunistyczna władza traktowała ją jako element niepożądany, jako pracownicę rządu sanacyjnego. Resztę życia spędziła w Poznaniu, pod koniec ociemniała ze względu na jaskrę. Całe swoje życie dążyła do bycia osobą niezależną, co przez większość czasu udawało jej się osiągnąć. Wolała także kontakty z ludźmi przy pomocy listów aniżeli bezpośrednio.

Joanna Kuciel-Frydryszek naprawdę niebywale się przygotowała do napisania tej biografii. Opisała barwne życie i złożoną osobowość w sposób niezwykle wciągający – ani za bardzo beletrystyczny, ani za bardzo kronikarski. Nie jest to również hagiografia – autorka nie unika bowiem opisywania wad charakteru i niektórych niezbyt pochlebnych czynów swojej bohaterki. Dzięki temu dostajemy świetnie skonstruowaną biografię niesamowitej postaci, ale również doskonały przekrój historii XX wieku. Wyłania się z tego obraz przede wszystkim kobiety utalentowanej, niezależnej, ale pokornej, takiej która w okresie intensywnych zawirowań historycznych potrafiła się odnaleźć i dostosować bez nadmiernego „packania się” ze sobą. Fakt, że to podejście do życia było zazwyczaj powodem, dla którego Iłłę odbierano jako osobę zbyt pryncypialną, szorstką i zdystansowaną, ale niewątpliwie to właśnie pomogło jej przetrwać w życiu pędzonym właśnie w takich a nie innych czasach. Był to też swoisty pancerz, bowiem wszyscy, którzy ją znali wspominają, że zawsze pomagała innym, brała w obronę słabszych, wiele od ludzi wymagała, ale zawsze najwięcej od samej siebie.

Przyznam szczerze, że trafiłam na tę książkę przypadkiem i o Ille nie wiedziałam nic kompletnie. Cieszę się jednak, że udało mi się trafić na tę postać, ponieważ jest naprawdę inspirująca. Polecam zatem serdecznie lekturę „Iłły. Opowieści o Kazimierze Iłłakowiczównie” każdemu.

Moja ocena: 7,5/10.

Komentarze

  1. Ostatnio otrzymałam w prezentach tyle biografii, że na dłuższy czas mi wystarczy, zwłaszcza, że nie jestem ich wielką wielbicielką, tym nie mniej z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję - już czuję jakbym bliższej poznała Kazimierę Iłłakowiczównę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero teraz odkrywam urok biografii osób, które mnie już od jakiegoś czasu inspirują/ciekawią. Co prawda opowieść o Ille, trafiła do mnie przypadkiem, ale nie żałuję - postacią była naprawdę interesującą. Jako ciekawostkę dodam, że to ona jest tłumaczką "Anny Kareniny" Tołstoja, a jej tłumaczenie zostało uznane za kongenialne (czyli dorównujące lub nawet przewyższające oryginał). :) Ogólnie polecam, bo warto się zapoznać z tą panią. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Marina Abramović „Pokonać mur. Wspomnienia”.

Witajcie. 🙂 Dziś przychodzę do Was z recenzją autobiografii bardzo fascynującej osobowości. Kobiety, która z samego procesu powstawania sztuki stworzyła sztukę. Przy okazji bardzo inspirującej osoby. Ale nie przedłużajmy! Zapraszam do lektury. Tytuł: Pokonać mur. Wspomnienia. Tytuł oryginału: Walk Through Walls: A Memoir. Autor: Marina Abramović. Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska, Anna Bernaczyk. Seria/cykl: Biografie i powieści biograficzne. Data wydania: 24 kwietnia 2018. Wydawnictwo: Rebis. Liczba stron: 432. Marina Abramović to serbska artystka performance, pisarka oraz reżyserka i producentka filmowa. Jej prace eksplorują body art, sztukę wytrzymałości i sztukę feministyczną, relacje pomiędzy performerem a publicznością, granice wytrzymałości ciała oraz możliwości umysłu ludzkiego. Jest aktywna artystycznie od ponad 40 lat i sama określa się mianem „babci performance'u”. Jest pionierką nowego pojęcia tożsamości poprzez angażowanie obserwatorów jej perfomance

Haruki Murakami „Norwegian Wood”.

Witajcie po (znowu dość długiej) przerwie. Wczesna wiosna to dla mnie zawsze idealna pora na czytanie prozy Murakamiego. Jest to ten moment w roku, kiedy najbardziej do mnie przemawia jego styl. Kojarzy mi się zawsze ze słonecznym albo szarawym wczesnowiosennym dniem, ale z takim jeszcze mroźnym powiewem wiatru. A także z krystalicznie czystym dźwiękiem fortepianu. Może to wynikać z okoliczności, w jakich po raz pierwszy zapoznawałam się z twórczością tego pisarza. Czy Wy też macie jakieś konkretne okoliczności okołopogodowe i okołopororoczne podczas których najbardziej Wam pasują powroty do dzieł Waszych ulubionych autorów? Dajcie znać w komentarzach w razie czego. 🙂 A ja zapraszam do recenzji i równocześnie przepraszam za pewną chaotyczność - jest to spowodowane tym, że o prozie Murakamiego bardzo trudno mi się pisze, bo bardzo mocno ją odczuwam. Tytuł: Norwegian Wood. Tytuł oryginału:  ノルウェーの森 (Noruwei-no mori). Autor: Haruki Murakami. Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott,