Witajcie.
W ten chłodny, szary dzień zapraszam Was do pięknej, średniowiecznej Kornwalii, Bretanii i Irlandii. Dlaczego akurat w te miejsca? Dlatego, że właśnie tam toczy się akcja jednej z najstarszych opowieści miłosnych w naszej kulturze, czyli "Dziejów Tristana i Izoldy". Zapraszam w czasy kiedy żyły smoki, rycerze byli skłonni do największych szaleństw w imię miłości, a magiczne eliksiry potrafiły mocno namieszać w życiu. ;) Dzisiaj przedpremierowa recenzja nowego wydania tej klasycznej powieści.
Tytuł: Dzieje Tristana i Izoldy.
Tytuł oryginału: Le roman de Tristan et Iseut.
Autor: nieznany, tekst zebrany przez J. Bédiera.
Seria/cykl: -.
Data premiery: 30 września 2017.
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG.
Liczba stron: 288.
W ten chłodny, szary dzień zapraszam Was do pięknej, średniowiecznej Kornwalii, Bretanii i Irlandii. Dlaczego akurat w te miejsca? Dlatego, że właśnie tam toczy się akcja jednej z najstarszych opowieści miłosnych w naszej kulturze, czyli "Dziejów Tristana i Izoldy". Zapraszam w czasy kiedy żyły smoki, rycerze byli skłonni do największych szaleństw w imię miłości, a magiczne eliksiry potrafiły mocno namieszać w życiu. ;) Dzisiaj przedpremierowa recenzja nowego wydania tej klasycznej powieści.
![]() |
Źródło: wydawnictwomg.pl |
Tytuł oryginału: Le roman de Tristan et Iseut.
Autor: nieznany, tekst zebrany przez J. Bédiera.
Seria/cykl: -.
Data premiery: 30 września 2017.
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG.
Liczba stron: 288.
„Dzieje Tristana i Izoldy” to
opowieść stara niemalże jak świat. Jest to legenda celtycka,
związana z opowieściami z cyklu arturiańskiego. Jej najstarsze
zapisy pochodzą z XII wieku, a ona sama stała się inspiracją dla
wielu średniowiecznych utworów. Jako, że jej średniowieczna
całość nie zachowała się do naszych czasów, to najpełniejszą
jej wersję zrekonstruował w 1900 roku Joseph Bédier,
jako „Dzieje Tristana i Izoldy”.
Tristan to wspaniały, szlachetny
rycerz, siostrzeniec i wasal króla Kornwalii, Marka. Na skutek żądań
baronów król musi się ożenić, więc wysyła swojego ulubieńca,
któremu w pełni ufa, na poszukiwania właścicielki złotego włosa,
który przyniosły mu pewnego dnia jaskółki. W ten sposób Tristan
trafia do Irlandii i pokonawszy smoka gnębiącego tamtejszy lud,
zdobywa rękę Izoldy Jasnowłosej dla swego pana. Dzień przed
odpłynięciem statku Tristana do Kornwalii, matka Izoldy wręcza jej
wiernej służce Brangien eliksir, który ma wypić jej córka i król
Marek, a wtedy oboje się pokochają i będą żyć szczęśliwi.
Niestety na skutek, nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, eliksir
na statku wypijają Tristan z Izoldą. Od tej pory zaczynają się
kochać potężną, niezniszczalną miłością, co sprowadza na nich
chwile szczęścia, ale również wiele tragicznych wydarzeń.
Zwłaszcza, że Izolda Jasnowłosa zostaje zaślubiona królowi
Markowi, a mimo to kochankowie potajemnie rozwijają swoje uczucie.
Niebawem jednak ich sekret wychodzi na jaw, zagrażając ich życiu.
„Dzieje Tristana i Izoldy” to
przedstawienie miłości idealnej, niemożliwej, miłości z marzeń
i tęsknot. Izolda Jasnowłosa i Tristan bardzo się kochają, a
równocześnie niesamowicie cierpią – zarówno dlatego, że nie
mogą być razem, jak i dlatego, że są zmuszeni uciekać się do
kłamstw, zdrady i oszustw, bo żyć bez siebie nie mogą. Dla
Tristana jest to szczególnie hańbiące i niełatwe, ponieważ
widując się z ukochaną, sprzeniewierza się wszelkim regułom i
obowiązkom, które przysięgał swojemu królowi, wujowi i
przyjacielowi – Markowi – dotrzymywać i spełniać. Jednak
miłość Tristana i Izoldy spada na nich bez udziału ich woli i
podporządkowuje sobie wszystkie zamierzenia i plany Tristana. Mamy
tu więc dwoje ludzi przez przypadek połączonych wieczną, namiętną
miłością, której nic nie złamie, nic nie zakończy – nawet
śmierć. Uczucie miłości ukazane w tym utworze to niszcząca siła,
nad którą nikt nie jest w stanie zapanować. To ona rządzi
bohaterami, a zaczyna się od fatalnej pomyłki, która jest
zrządzeniem losu, na które nie ma już rady. Tristan i Izolda stają
się, wbrew swojej woli, niewolnikami tego uczucia i odtąd walczą z
nim, opierają się mu i ulegają, zbliżają się do siebie i
oddalają, zmagają się z trudnościami, z całym światem, który
stoi na przeszkodzie ich miłości. Bohaterowie kochają z
wzajemnością, a jednak ich uczucie, niemożliwe do spełnienia,
staje się przekleństwem, fatum ciążącym nad ich życiem.
Oczywiście okoliczności i czyny
bohaterów nie są idealne. Dopuszczają się przecież rzeczy, z
punktu widzenia moralności, nagannych, takich jak cudzołóstwo,
kłamstwa, łamanie przyrzeczeń, przysięgi bez pokrycia. A jednak
sam narrator i w sumie czytelnik również, rozgrzesza i
usprawiedliwia, zarówno Tristana, jak i Izoldę, ponieważ wbrew
swojej woli są poddani w całości wielkiemu, namiętnemu uczuciu. W
„Dziejach Tristana i Izoldy” jest dodatkowo jedna wyjątkowa
rzecz, prawdopodobnie dlatego, że jest to legenda celtycka,
przekształcona dopiero później w średniowieczny romans rycerski.
Mianowicie w czasach, kiedy kobieta stanowiła tylko niemy przedmiot
uwielbienia, a to mężczyzna był podmiotem w „Dziejach Tristana i
Izoldy” bohaterowie traktowani są jako równorzędni partnerzy –
żyją, działają, czują i cierpią oboje, przeżywają razem
wzloty i upadki, gnębi ich zwątpienie i zazdrość oraz opanowują
ich tak samo uczucia i niskie i te wzniosłe. Myślę, że właśnie
to decyduje o uniwersalności tej opowieści i o tym, że przetrwała
w naszej kulturze w niezliczonych wariantach na przestrzeni wieków.
I
pewnie zastanawiacie się co to za prawdziwa i głęboka miłość
skoro wywołana eliksirem? Myślę, że ten eliksir to bardziej
symbol tego, jak miłość potrafi się kompletnie znienacka pojawić,
tego, że nie wybieramy świadomie osoby, w której się zakochujemy
i czasem nasza miłość przeczy wszelkiemu rozsądkowi.
„Dzieje Tristana i Izoldy” zaczęły
się od opowieści przekazywanej z ust do ust, rozbudowywanej przez
kolejne pokolenia, a z czasem spisywana przez różnych twórców,
ale nie zachowały się w całości do naszych czasów. Właśnie te
ocalałe fragmenty spisanych wersji zebrał w jedną całość i
zredagował Joseph Bédier,
oferując nam najpełniejszy obraz losów Tristana i Izoldy, jaki był
tylko możliwy. Całość w sposób niezrównany i wyśmienity
przetłumaczył i opatrzył wstępem Tadeusz Boy-Żeleński (co
zapewniło absolutnie piękny, archaiczny styl), a Jacques Marie
Gaston Onfroy de Bréville „Job” bogato i przepięknie
zilustrował.
W
tak piękny sposób wydana trafiła w nasze ręce historia tragicznej
miłości dwójki kochanków, którzy musieli się mierzyć z losem,
innymi ludźmi i samymi sobą. Historia poruszająca, emocjonująca,
ważna i w pewien sposób wciąż aktualna. Jeśli ktokolwiek z Was
wciąż nie zna losów Tristana i Izoldy, to pora to nadrobić –
warto przenieść się w czasy, kiedy żyły smoki, a cni rycerze
byli w stanie zrobić wszystko dla wybranki swego serca.
Moja
ocena: 8/10.
Chciałabym podziękować Stowarzyszeniu Sztukater za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego.
Przez chwilę nie wierzyłam - myślałam że to ja recenzuję mało "mainstreamowe" pozycje, ale "Tristana i Izoldy" to jeszcze nigdy nie widziałam na żadnym blogu :) Pamiętam, że czytałam to w okolicach gimnazjum, gdy bezkrytycznie pochłaniałam wszystko choć trochę związane z mitami arturiańskimi. Raczej nie kusi mnie już powrót do żadnych średniowiecznych publikacji ;), ale miło zobaczyć, że jeszcze ktoś po nie sięga (a kto inny daje im piękną nową oprawę we wznowieniu).
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero po tygodniu odpowiadam, ale mam bardzo intensywny okres w życiu właśnie i dopiero teraz znalazłam chwilę. Jeśli chodzi o wybór mało "mainstreamowych" książek, to cóż... mam ten przywilej, że sama sobie wybieram lektury, nikt mi ich nie narzuca i kieruję się po prostu swoimi impulsami czytelniczymi. ;) Zawsze fascynowały mnie legendy arturiańskie (może akurat nie te romansowe, bo najbardziej zawsze interesowała mnie postać Merlina i Morgany LaFey). "Dzieje Tristana i Izoldy" pamiętałam ze szkoły jako taką sobie książkę, ale właśnie teraz, po latach odkryłam ją na nowo i nie ukrywam, że tym razem się podobała. :)
UsuńMasz rację, pora nadrobić nieznajomość książki, zwłaszcza że "Tristana i Izoldę" wydało MG, a ich książki są zawsze takie piękne! Jestem zresztą ciekawa tych ilustracji. ;) Wprawdzie średnio lubię tego typu historie miłosne (pomijając te LGBTQIA, to wolę takie, w których jest femme fatale i facet próbuje ją zdobyć), ale myślę, że skoro to klasyka, to nawet mnie się spodoba. I bardzo podoba mi się Twoja interpretacja eliksiru, jakoś sama o tym nie pomyślałam (a film widziałam). ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się zapoznać z "Dziejami Tristana i Izoldy", chociażby ze względu na tą równorzędność kochanków w działaniach - to naprawdę jest wyjątkowo nietypowe, jak na literaturę średniowieczną. :)
UsuńCzytałam "Dzieje Tristana i Izoldy" jeszcze w gimnazjum i wtedy byłam dość krytyczna w stosunku do tej książki. Pamiętam, jak zawzięcie zwalczałam wszelkie tezy o wielkiej i prawdziwej miłości i sprowadzałam wszystko do przypadku i eliksiru, który traktowałam dość dosłownie. Dzisiaj mam już nieco inne zdanie na temat eliksiru i tej historii. I chciałabym przeczytać tę książkę po raz kolejny, żeby dostrzec w niej to, czego nie widziałam jako dzieciak. A to wydanie jest naprawdę piękne! :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie - jako nastolatka uważałam, że ta opowieść jest zbyt przesłodzona i w ogóle. Jak widać, docenia się ją dopiero z wiekiem. ;) Zgadzam się, że szata graficzna tego wydania jest wyjątkowo urodziwa. :)
Usuń