Przejdź do głównej zawartości

Tetsuya Honda „Przeczucie”.

Witajcie.
Za oknami znienacka pogoda zrobiła się obłędnie brytyjska (znaczy się deszcz leje, deszcz pada, deszcz kropi i... ach, byłabym zapomniała, deszcz siąpi), a ja znad kubka z parującą herbatą wracam do Was moi mili z nową recenzją. :) Tym razem książka wyjątkowa. No bo kto z Was miał dotąd okazję czytać japoński kryminał? Tak myślałam, bo ja wcześniej też nie. Jesteście ciekawi jak wygląda ten gatunek w Kraju Kwitnącej Wiśni? Zapraszam zatem do lektury recenzji. :)


Źródło: znak.com.pl
Tytuł: Przeczucie.
Tytuł oryginału: Sutoroberīnaito (tytuł angielskiego tłumaczenia: The Silent Dead).
Autor: Tetsuya Honda.
Tłumaczenie: (z języka angielskiego - trochę szkoda) Rafał Śmietana.
Seria/cykl: Reiko Himekawa (tom 1).
Data premiery: 7 sierpnia 2017.
Wydawnictwo: Znak Literanova.
Liczba stron: 352.


Tetsuya Honda to japoński pisarz kryminałów i thrillerów oraz jeden z najlepiej sprzedających się w Japonii autorów. Jest członkiem Nihon Suiri Sakka Kyōkai, czyli związku japońskich pisarzy kryminałów, a także laureatem wielu prestiżowych nagród. „Przeczucie” to pierwszy tom z cyklu o młodej komisarz Reiko Himekawa, a sama ta seria stała się także podstawą dwóch seriali, filmu telewizyjnego i kinowego.

„Przeczucie” to przykład nowoczesnej odsłony klasycznego kryminału. Akcja startuje z kopyta, kiedy w krzakach pod domem pewnego małżeństwa w jednej z ruchliwszych dzielnic Tokio znalezione zostają zwłoki zawinięte w niebieską folię. Ciało mężczyzny, naznaczone wieloma ranami ciętymi, jest w okropnym stanie, a dodatkową zagadką jest fakt, że wielkie nacięcie w brzuchu zrobiono już pośmiertnie. Kto i po co? Sprawa się zagęszcza, kiedy policja zaczyna odnajdywać inne, tak samo potraktowane zwłoki i dochodzi też do kolejnych makabrycznych morderstw. Główna bohaterka, komisarz Reiko Himekawa, przy pomocy swojej świetnej intuicji i niesamowitego instynktu odkrywa wzór łączący te zbrodnie, a wszystko zmierza w kierunku mrocznych spektakli znanych w kręgach zainteresowanych jako „Strawberry Night”. Czy Reiko uda się odkryć kto morduje, dlaczego i przede wszystkim czy uda jej się ująć sprawcę?

Przyznaję, że Honda opisał bardzo nietypowe śledztwo, różniące się od przedstawień w kryminałach skandynawskich, polskich czy też amerykańskich. Powieść ta jest naprawdę dopracowana i widać, że autor starannie przemyślał fabułę, dzięki czemu powstało coś świeżego „Przeczucie” nie jest powieścią odtwórczą, bowiem Honda w większości nie korzystał z utartych schematów, znanych z innych kryminałów.

Przejdźmy do kreacji bohaterów zatem. Reiko Himekawa, to młoda, ambitna kobieta, która nie mając znajomości dostała jeszcze przed trzydziestym rokiem życia awans na komisarza, na co musiała pracować trzy razy mocniej niż jakikolwiek mężczyzna. Poznajemy ją w zasadzie od jak najlepszej strony – jest zdyscyplinowana, drobiazgowa, dąży do perfekcji, ale nie trzyma się też idealnie sztywno procedur, kieruje się swoim bardzo rozwiniętym instynktem. Reiko zdecydowała się zostać śledczym po pewnych bardzo traumatycznych wydarzeniach z czasów, kiedy miała 17 lat. Drugim najbardziej rozbudowanym bohaterem jest Kensaku „Kozioł” Katsumata – rywal Reiko, mężczyzna małostkowy, podły i antypatyczny. Na domiar złego jest totalnym seksistą, który nie znosi Reiko za to, że jest kobietą a została komisarzem w policji, ponadto uważa ją za głupią, prowincjonalną gęś i na każdym kroku jej to okazuje. Nie będę ukrywać, że postać Katsumaty jest tak wykreowana, że absolutnie nie dziwi pogarda Reiko wobec niego – sama miałam wielką ochotę zdzielić go przynajmniej w twarz, albo rzucić mordercy na żer. W równie przemyślany i realistyczny sposób autor opisał również bohaterów drugoplanowych. Jak zatem widać Honda wykreował wiarygodne i realistyczne postaci – po prostu ludzkie, bowiem mają zalety, ale również wady. Za to wielki plus.

Sama akcja płynnie i wartko prze do przodu, nie nuży nawet przez chwilę i niesamowicie wciąga. Czytelnik cały czas jest ciekawy, co będzie dalej, kto zabija, dlaczego i czy uda się go złapać. Honda dopilnował więc, żeby odbiorca się nie nudził, opracowując przy okazji swój przepis na kryminał doskonały. Lektura „Przeczucia” była przyjemnością, zwłaszcza, że autor używa naprawdę przyjemnego, wysmakowanego, sugestywnego, plastycznego, a w opisach również lekko poetyckiego języka. Jest to kryminał napisany lekko i z polotem.

Za dodatkowy atut uważam przedstawienie jak społeczeństwo japońskie (a zwłaszcza służby mundurowe) wciąż tkwi w patriarchalnym skostnieniu, a widać to doskonale na przykładzie Reiko – jako kobieta musi na każdym kroku udowadniać innym policjantom (poza swoim zespołem, który ją szanuje), że nie znalazła się na stanowisku komisarza przez przypadek (a wymaga się od niej też więcej niż od przeciętnego mężczyzny); do tego ciągle jest umawiana na niechciane aranżowane randki przez swoją matkę oraz regularnie wypytywana o plany małżeńskie, bo przecież trzydziestka na karku i zegar biologiczny tyka, a za chwilę „skończy jej się okres zdatności do spożycia”. Oczywiście takie zachowania wciąż funkcjonują także w Polsce i innych krajach Zachodu, ale mam wrażenie (a może bardziej nadzieję), że na szczęście coraz rzadziej.

Reasumując, „Przeczucie” Tetsuyi Hondy to kawał świetnie napisanego kryminału, który jest intrygującą odskocznią od pewnego schematu w jaki wpadły, wspominane już przeze mnie, kryminały skandynawskie zwłaszcza. Muszę też przyznać, że to jeden z lepszych kryminałów, jakie kiedykolwiek czytałam i chętnie poznam dalsze losy komisarz Himekawy. Gwarantuję Wam, że naprawdę miło i w napięciu spędzicie czas na lekturze „Przeczucia”. Poza tym ta piękna, przyciągająca wzrok, okładka!

Moja ocena: 8/10.

Chciałabym podziękować Stowarzyszeniu Sztukater za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego.


Komentarze

  1. A wiesz, że wielokrotnie przechodziłam w księgarni obok tej pozycji i jakoś nie wpadłam na pomysł, żeby sprawdzić, co zacz?;) Dobrze, że istnieją recenzenci książkowi, bez nich naprawdę ominęłabym wiele wartościowych pozycji.

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak zapatrujesz się na kryminały, ale spróbować czegoś nowego zawsze warto. :) Polecam się zatem na przyszłość. ;)

      Usuń
  2. Przeczytam chętnie! Zainteresowało mnie to, że śledztwo bardzo różni się od tych schematycznych skandynawskich czy polskich, poza tym obraz społeczeństwa, szczególnie wskazujący pewne negatywne postawy, to zawsze ciekawe urozmaicenie. Zainteresował mnie także Kensaku, bo skoro bohaterowie mają i wady, i zalety, to chyba on też ma jakieś? Jestem ciekawa, jak się rozwinie jego relacja z Reiko. Może okaże się w kolejnym tomie, że miał złą matkę i dlatego jest seksistą? Choć to mogłoby być trochę sztampowe... Czy to dziwne, że podniecam się jakimś antypatycznym typem? A może on jest tak okropny, że nie idzie się nim podniecać podczas lektury? Ech, chyba przeczytam to szybciej niż myślałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katsumata jest strasznie antypatyczny, ale ma swoje dobre momenty. ;) Również jestem ciekawa, jak dalej się potoczy ta relacja. Czy to dziwne? Czy ja wiem? Zazwyczaj dobrze rozpisane, charakterne i w poniekąd negatywne postaci zawsze bardzo intrygują. ;) Czytaj, czytaj, bo to naprawdę fajna rozrywka. :)

      Usuń
  3. Pamiętam, że w poprzednim numerze TORII pisali o tej książce i byłam zaintrygowana, bo to Japonia i kryminał, czyli coś, czego jeszcze nie czytałam, a po Twojej recenzji czuję, że ta książka może być czymś, czego szukałam od dawna. Łamanie schematów kryminałów brzmi smakowicie, a i bohaterowie wydają się być ciekawi, bo wpisani w społeczeństwo japońskie, a nie kompletnie od niego oderwani. Chociaż pewnie z tyłu kryje się jakieś wyjaśnienie zachowania tego cudownego Kensaku. ;) I naprawdę cieszę się, że wydawnictwa zaczynają dostrzegać literaturę azjatycką, bo aż przykro się robi na myśl, jak wielu świetnych pisarzy przechodzi nam koło nosa. Tylko szkoda tych tłumaczeń z angielskiego. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie strasznie mnie zasmuciło, że jednak tłumaczenie jest z angielskiego, a nie z oryginału, a przecież mamy przynajmniej jedną świetną tłumaczkę z japońskiego w tym kraju - panią Annę Zielińską-Elliott (która rewelacyjnie tłumaczy Murakamiego). Katsumata bardzo zwraca na siebie uwagę i strasznie irytuje, ale ma też swoje dobre momenty. ;) Uważam, że przydałoby się więcej współczesnej literatury azjatyckiej (nie tylko japońskiej czy chińskiej, ale też np. indyjskiej) w języku polskim, ale i tak zmierza to w coraz lepszym kierunku. :)

      Usuń
  4. Ze względu na swoją egzotyczną scenerię , kryminał budzi zainteresowanie . Zapewne mentalność Japończyków, ma wpływ na to, że kryminał musi się różnić od napisanych przez amerykańskich czy europejskich autorów .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem fabuła i odwzorowanie zachowania, norm społecznych jest w nim typowo japońskie - co nie powinno dziwić, wszak napisał go Japończyk, a akcja dzieje się w Tokio. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Marina Abramović „Pokonać mur. Wspomnienia”.

Witajcie. 🙂 Dziś przychodzę do Was z recenzją autobiografii bardzo fascynującej osobowości. Kobiety, która z samego procesu powstawania sztuki stworzyła sztukę. Przy okazji bardzo inspirującej osoby. Ale nie przedłużajmy! Zapraszam do lektury. Tytuł: Pokonać mur. Wspomnienia. Tytuł oryginału: Walk Through Walls: A Memoir. Autor: Marina Abramović. Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska, Anna Bernaczyk. Seria/cykl: Biografie i powieści biograficzne. Data wydania: 24 kwietnia 2018. Wydawnictwo: Rebis. Liczba stron: 432. Marina Abramović to serbska artystka performance, pisarka oraz reżyserka i producentka filmowa. Jej prace eksplorują body art, sztukę wytrzymałości i sztukę feministyczną, relacje pomiędzy performerem a publicznością, granice wytrzymałości ciała oraz możliwości umysłu ludzkiego. Jest aktywna artystycznie od ponad 40 lat i sama określa się mianem „babci performance'u”. Jest pionierką nowego pojęcia tożsamości poprzez angażowanie obserwatorów jej perfomance

Haruki Murakami „Norwegian Wood”.

Witajcie po (znowu dość długiej) przerwie. Wczesna wiosna to dla mnie zawsze idealna pora na czytanie prozy Murakamiego. Jest to ten moment w roku, kiedy najbardziej do mnie przemawia jego styl. Kojarzy mi się zawsze ze słonecznym albo szarawym wczesnowiosennym dniem, ale z takim jeszcze mroźnym powiewem wiatru. A także z krystalicznie czystym dźwiękiem fortepianu. Może to wynikać z okoliczności, w jakich po raz pierwszy zapoznawałam się z twórczością tego pisarza. Czy Wy też macie jakieś konkretne okoliczności okołopogodowe i okołopororoczne podczas których najbardziej Wam pasują powroty do dzieł Waszych ulubionych autorów? Dajcie znać w komentarzach w razie czego. 🙂 A ja zapraszam do recenzji i równocześnie przepraszam za pewną chaotyczność - jest to spowodowane tym, że o prozie Murakamiego bardzo trudno mi się pisze, bo bardzo mocno ją odczuwam. Tytuł: Norwegian Wood. Tytuł oryginału:  ノルウェーの森 (Noruwei-no mori). Autor: Haruki Murakami. Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott,