Witam wieczorowo.
Wracam do Was z recenzją powieści z gatunku, za który zbyt często nie sięgam, bo straszny ze mnie cykor. Tak, mowa tu o horrorze. ;) W przypadku tej książki jednak nie wahałam się, by ją przeczytać, po tym jak czytałam kilka miesięcy temu debiut tego pisarza i zrobił na mnie duże wrażenie. Co mają wspólnego Suwałki, mafia i prawdopodobieństwo opętania? Po odpowiedź na to pytanie zapraszam do lektury recenzji. ;)
Tytuł: Grzesznik.
Autor: Artur Urbanowicz.
Seria/cykl: -.
Data premiery: 7 sierpnia 2017.
Wydawnictwo: GMORK.
Liczba stron: 473.
Wracam do Was z recenzją powieści z gatunku, za który zbyt często nie sięgam, bo straszny ze mnie cykor. Tak, mowa tu o horrorze. ;) W przypadku tej książki jednak nie wahałam się, by ją przeczytać, po tym jak czytałam kilka miesięcy temu debiut tego pisarza i zrobił na mnie duże wrażenie. Co mają wspólnego Suwałki, mafia i prawdopodobieństwo opętania? Po odpowiedź na to pytanie zapraszam do lektury recenzji. ;)
Tytuł: Grzesznik.
Autor: Artur Urbanowicz.
Seria/cykl: -.
Data premiery: 7 sierpnia 2017.
Wydawnictwo: GMORK.
Liczba stron: 473.
Artur Urbanowicz zawodowo zajmuje się
matematyką, informatyką i wykładaniem na Uniwersytecie Gdańskim.
Od dziecka uzależniony od pisania, wymyślania różnych historii i
zafascynowany horrorem pod każdą postacią. Wychodzi z założenia,
że literatura ma pełnić funkcję przede wszystkim rozrywkową,
więc w swoich tekstach stawia na lekkość, bawienie czytelnika,
manipulowanie nim i obowiązkowe zaskoczenie na końcu. Do tego jest
ponoć chorobliwym perfekcjonistą. Jak dotąd wydał w 2015 roku
powieść „Gałęziste” (którą miałam przyjemność recenzować
– KLIK), a kilka dni temu w sklepach pojawiło się jego najnowsze
dzieło, pt. „Grzesznik”.
Marek „Suchy” Suchocki jest bossem
suwalskiego półświatka. Po 10 latach pełnienia tej funkcji
dowiaduje się, że z więzienia wychodzi jego najgroźniejszy
konkurent, po którym przejął władzę. Nagle ktoś mu zaczyna na
mieście mącić – a to cegła rzucona w okno, a to obelżywy napis
namalowany sprayem na ścianie domu. Suchy nie czeka na dalszy rozwój
wypadków i wespół ze swoimi wiernymi ludźmi postanawia raz na
zawsze stawić czoło swemu oponentowi. Porachunki nie kończą się
dobrze – w ich trakcie Marek spada ze schodów i doznaje silnego
wstrząsu mózgu. Kiedy budzi się po tygodniu spędzonym w śpiączce
jest jeszcze gorzej – okazuje się, że jego grupa została
rozbita, a wszystkie pieniądze zarobione przez lata przestępczej
działalności zniknęły. Jego przeciwnik, przez swoje brutalne i
bezkompromisowe dokonania ochrzczony niegdyś przez media
Grzesznikiem, daje się poznać jako genialny, niesamowicie
inteligentny psychopata, który nie zna litości. Stawia Suchego
przed wyborem – albo ustąpi, albo zostanie mu odebrane wszystko,
czym tylko kiedykolwiek się cieszył. Na domiar złego, wkrótce po
wypadku ujawniają się nowe, przerażające zdolności Marka...
Urbanowicz, który zadebiutował 2
lata temu słowiańską powieścią grozy „Gałęziste”, tym
razem połączył konwencję klasycznego literackiego horroru z
powieścią gangsterską. Już samo to jest nowatorskim posunięciem.
W swoich rodzinnych Suwałkach powołał też do życia mafię na
wzór tej z Pruszkowa. Na początku fabuły w ogóle nie czuć, że
to horror, prędzej co najwyżej thriller. A jednak na tym etapie
powieści to nie przeszkadza, gdyż dzięki temu bardzo dobrze
poznajemy Suchego, zarówno w jego życiu prywatnym, jak i
„zawodowym”. Poznajemy jego żonę, dzieci, siostrę i matkę,
która jest kłopotliwa ze względu na swoją demencję. Poznajemy
także ludzi Suchego, a równocześnie jego kumpli. Każdy z nich
jest ekspertem w swojej dziedzinie i każdy z nich zajmuje się czymś
innym w obrębie grupy: jeden jest typowym kanciarzem, drugi typowym
mięśniakiem, a inny ma tzw. gadanie – tak samo jak i Suchy, który
uwielbia gadać w każdych okolicznościach. Chłopaki, pomimo
pewnych różnic, trzymają się razem bez względu na okoliczności,
a na pierwszym miejscu stawiają rodzinę, wygody i majątek.
Panowie, nie tylko „pracują”, ale i wypoczywają razem, w gronie
swoich rodzin.
Artur Urbanowicz w „Grzeszniku”
osiąga szczyt literackiej manipulacji. Odbiorca ma od samego
początku świadomość, że powieść ta ma drugie dno i chce tak
zdyscyplinować własne myśli, aby opleść je wokół misternie
przygotowanego scenariusza. Nie ma szans. Wierzchnia, gangsterska
powłoka fabuły, która nieustannie balansuje pomiędzy czarnym
humorem a realnym poczuciem grozy, tak absorbuje uwagę, że nie ma
szans, żeby od początku wyłapać właściwe przesłanie. Co rzuca
się w oczy od razu w porównania do debiutu? Urbanowicz zmienił
swoje podejście do budowania napięcia i nastroju grozy, proponując
krótsze rozdziały, ale przede wszystkim rezygnując z obszernych
opisów. Stawia głównie na celowo przerysowane i cięte dialogi,
niesamowicie żwawą akcję oraz stale rosnące napięcie. Nie
zmienia to faktu, że skupiony czytelnik dobrze wie, iż
zaproponowana zmiana stylu jest pomysłową pułapką, którą autor
serwuje w taki sposób, aby właściwy charakter powieści został
odkryty jak najpóźniej. Dlatego niesamowicie trudno jest
przewidzieć finał. A on naprawdę zaskakuje.
Konkretne odpowiedzi na pytania, autor
ukrywa głęboko w postawie głównego bohatera. Kreacja Suchego w
ogóle zasługuje na uznanie – jest to typowy samiec alfa, brutalny
i bezkompromisowy, grzeszy dla przyjemności, nie szanuje swojej
rodziny, stosuje przemoc fizyczną i psychiczną, zdradza, kłamie, a
tym, co dodaje mu skrzydeł jest strach w oczach innych ludzi.
Urbanowicz serwuje swojemu bohaterowi wstrząsający rozkład zajęć,
w którym męczące go koszmary senne stanowią jedynie wstęp.
Jasnym dla odbiorcy jest, że coś zaczyna przejmować kontrolę nad
duszą Suchego i pojawia się coraz silniejsze podejrzenie, że jest
on opętany.
Autor tak skonstruował całość, że
pomimo tego iż czytelnik bacznie śledzi coraz dziwniejsze
poczynania Marka Suchockiego, to jednak najmocniej intryguje go
tytułowy Grzesznik – Grzegorz „Samiel” Samielewicz, wyjątkowo
inteligentny, bardzo pewny siebie, niezwykle czujny, stanowczy i
bezczelnie opanowany mężczyzna, który każdorazowo tak kieruje
rozmową, aby jego rozmówca w pełni mu ufał i widział w nim
najwierniejszego przyjaciela. Bez nadmiernego zastanawiania się
widać zatem, że Samiel to świetny manipulator, który przy pomocy
filozoficznych wypowiedzi i odpowiednio dostosowanej retoryki jest w
stanie przekonać do siebie w zasadzie każdego, w tym również
czytelnika. Odbiorca mimowolnie zaczyna uzasadniać sobie jego słowa
i się w ogóle nad nimi zastanawiać. Niesamowity jest fakt, jak
bogaty materiał do przemyśleń wypowiada przez całą powieść
Grzesznik, a najwięcej jest go oczywiście w trakcie każdego z
siedmiu spotkań Suchego z Samielem. Oczywiście, nie bez przyczyny
ich spotkań jest siedem – to nawiązanie do grzechów głównych,
co wprowadza religijny wydźwięk, ale też potwierdza misterny plan
autora.
Urbanowicz nie dość, że kreuje
dopracowane i przekonujące postaci, to do tego tworzy wartościowy
koncept, którego rozszyfrowanie wymaga trochę skupienia. W tej
powieści nic nie jest dziełem przypadku, a odbiorca stale odczuwa
emocje (na pewno nie nudę) i niesłabnące napięcie. Pod zewnętrzną
warstwą fabularną, czyli gangsterskiej groteski i późniejszej
atmosfery grozy ukryty jest tu duży wątek obyczajowy, w którym
autor celowo skupia się na ciemnej stronie ludzkiego sumienia.
Pomimo niesamowicie wciągającej akcji i wszechogarniającego
napięcia stosunkowo łatwo jest wychwycić, że czasami trzeba
dotknąć dna i dopiero wtedy przez autorefleksję przywrócić sobie
szansę na poprawę swojego życia. Wtedy często na pomoc przychodzi
drugi człowiek – wysłucha, doradzi, po prostu dotrzyma
towarzystwa. Autor bardzo wyraźnie skupia się na przyjaźni, jednak
równocześnie podkreśla, że z kolei nadmierna ufność może
wyprowadzić człowieka na manowce. Jakby mimochodem pokazuje też,
jak wbrew pozorom wiele może zdziałać, wydawałoby się że w
obecnych czasach mocno zdezawuowane, proste słowo „przepraszam”.
Autor zaserwował również
czytelnikowi nawiązania do swojego debiutu, np. powrót na znane już
co poniektórym Cmentarzysko Jaćwingów i w las dookoła niego.
Oczywiście wszystkie mroczne (i nie tylko) lokalizacje Suwalszczyzny
są bardzo klimatycznie opisane. Dzieją się również takie rzeczy,
które niełatwo logicznie wyjaśnić, a także trudno ocenić czy są
jawą, czy jednak snem. Koszmary są bowiem bardzo istotną częścią
tego mrożącego krew w żyłach spektaklu. „Grzesznik” zawiera w
sobie również elementy paranormalne, co może niektórych
zdystansować do lektury. Językowo Urbanowicz nie odbiegł od
debiutu, bowiem wciąż mamy tu dużo kolokwializmów i wulgaryzmów
w dialogach, co też nie każdemu może się spodobać, ale moim
zdaniem w powieści dotyczącej gangsterów jest to jak najbardziej
na miejscu i dodaje realności postaciom. Całość jest bardzo
obrazowa i plastyczna, uważam, że mogłaby posłużyć za gotowy
scenariusz filmowy.
Reasumując, „Grzesznik” od
początku wciąga, najpierw bawi, by po chwili sprawić, że
czytelnik zaczyna się niepokoić i w końcu bać, na końcu zaś
rzuca go na samo dno ludzkiego sumienia. Artur Urbanowicz napisał
nowatorską hybrydę, której mafijny charakter okazuje się jedynie
zwodniczym wstępem do mrocznego finału. Odbiorca pochłania ją
natychmiastowo, bowiem z czarnego humoru wyłania się tu klarowna
powieść grozy, tak niespodziewana, treściwa i straszna – jest
tak skomponowana, by czytelnik mógł sam poczuć jak smakuje ludzki
egoizm. „Grzesznik” to zaskakująca, mroczna i niecodzienna
pozycja, która równocześnie skłania do zadumy. Naprawdę polecam.
Moja ocena: 8/10.
Mam w planach tę książkę, widzę, że wysoko ją oceniasz, co tylko mi potwierdza, że warto się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Polecam się zapoznać, tym bardziej, że wśród polskich pisarzy niewielu jest którzy się biorą za taki gatunek jak horror. ;)
UsuńWidzę, że Urbanowicz od czasu debiutu pisze coraz lepiej, a to mnie bardzo cieszy. Ciekawi mnie to przesłanie książki. :) Generalnie wszystko zachęca do lektury, czarny humor, kreacje postaci (zwłaszcza Grzesznika!) i intrygująca fabuła, jest jednak jedna rzecz, która sprawia, że książka ciekawi mnie mniej niż ciekawiło "Gałęziste" - nie przepadam za mafią (a lasy uwielbiam). Chyba, że ta mafia działa tak jak gildie skrytobójców w fantasy, to by zmieniało postać rzeczy. ;D Choć po książkę i tak kiedyś sięgnę z ciekawości, aby sama zobaczyć jak się rozwija Urbanowicza. :)
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o mafię, to też nie jestem jakąś fanką (wiadomo, czytało się kiedyś, wieki temu "Ojca Chrzestnego" i nawet film obejrzało, ale nie oglądałam wszystkich możliwych filmów ani nie czytałam wszystkich możliwych książek poruszających tę tematykę) i też trochę się obawiałam czy mi się spodoba to, co zaproponuje Urbanowicz. Jak sama widzisz, jednak się spodobało. ;) Czekam na Twoją recenzję "Gałęzistego", jestem ciekawa wrażeń - np. czy pewna postać wkurzała Cię tak samo jak mnie? :D
UsuńJeśli mówimy o tej samej, wrednej i wręcz z lekka chamskiej, zwłaszcza na początku powieści, postaci, to tak, zdecydowanie mnie wkurzała! :D I zastanawiam się, na ile był to zamysł autora, by stworzyć go takiego, a na ile po prostu przegiął. :P
UsuńNigdy o Urbanowiczu nie słyszałam, ale ostatnio znowu (bo zdarza się to dwa, trzy razy do roku) mam ochotę na przestraszenie, w związku z czym chyba po tę książkę sięgnę. Tym bardziej, że nie czytałam jeszcze nigdy polskiego horroru, warto by więc tę zaległość nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/
Polecam Twojej uwadze również debiutancką powieść Urbanowicza "Gałęziste". :) Mało który polski pisarz czepia się takiego gatunku jak horror, a jeszcze mniejszej ilości to w ogóle wychodzi, ale Urbanowicz umie w ten gatunek moim zdaniem. ;)
Usuń